"Miłość (nie)aranżowana" - Katarzyna Lemiesz

 Od jakiegoś czasu mam tak, że odkładam książkę jeżeli po kilkunastu stronach nie odpowiada mi. Wolę nie przeczytać niż dodać słabą opinię. Niestety, historia Andrei pochłonęła mnie w taki sposób, że mimo wszystko brnęłam w nią dalej.

A może to raczej porwała mnie ciekawość, co też w kolejnym rozdziale wymyśliła autorka, Katarzyna Lemiesz. Chociaż lepsze pytanie byłoby - czego nie wymyśliła. Mam wrażenie, że w tej książce było wszystko co tylko możliwe a właściwie nic godnego uwagi. Dlaczego tak uważam? Wydaje mi się, że pisarka nie poświęciła odpowiednio dużo czasu na przygotowanie merytoryczne. A dla mnie - jako czytelnika jest to bardzo ważne. 
Czasami wystarczy poruszyć jeden wątek a dobrze, niż dziesięć byle jak.


Andrea sprzeciwia się tradycji rodzinnej - aranżowanego małżeństwa. Po kłótni z rodzicami wyprowadza się z domu i przenosi do domu babci. Tam poznaje Doriana, swojego nowego sąsiada. Pomiędzy bohaterami od razu pojawia się wrogość i pożądanie. Pomimo sprzecznych emocji, które dziewczyna odczuwa, postanawia zaryzykować i zagrać w mroczną grę Doriana.

Generalnie pomysł na fabułę był świetny. I owszem miałam jakieś tam wyobrażenie np. z nawiązaniem do kultury indyjskiej, gdzie aranżowane małżeństwa są całkiem normalne. Cóż, tu zostałam zaskoczona, ponieważ roller coaster pędził jak szalony tworząc denny kabaret z życia głównej bohaterki. A szkoda... 
Potencjał na stworzenie ciekawej postaci, również był. Ale gdzieś po kilku rozdziałach niestety upadł. 

Gdyby nie to, że niedzielnym rankiem chciałam przyjemnie bawić się przy lekkiej lekturze, na początek zajrzałabym na stronę lubimyczytac.pl. Dzięki temu uniknęłabym dużego rozczarowania. Od tej pory nie zamierzam sięgać po książkę z tzw. przypadku. 
Reasumując:
- brak sensownych opisów, jakichkolwiek opisów - np. miejsc, podejścia do fotografii, aranżowanych małżeństw w rodzinie (dużo by wymieniać),
- dialogi bohaterów (godne nastolatków),
- zachowania bohaterów nieracjonalne,
- większość mężczyzn w życiu bohaterki (cudownie trafiona jej strzałą amora),
- wszechobecny chaos,
- zażenowanie zamiast emocji.

Najbardziej zastanawia mnie i jednocześnie przeraża, "kto" lub wogóle "czy" zrobiona została korekta... Jeśli mam być szczera, jeszcze nigdy nie trafiłam na tak rażącą ilość błędów.

Z przykrością muszę stwierdzić, że jest to najsłabsza książka jaką przeczytałam w tym roku.

Komentarze

Popularne posty